Miał być dom marzeń a będzie..dom.
Witam, Dzi będzie trochę smętnie, bo niestety nic nie jest tak jak bym chciała. Jak zdecydowaliśmy się na budowę domu to dokłądnie wiedziałam jak będzie on wyglądać, jakie bedą meble, jak bedzie wygladał ogród. Niestety realia okazały się zupełnie inne bo nagle okazuje się że nie bedę mieć płaskiej dachówki tak jak chciałam, że nie bede mieć okien białych na zewnątrz a brazowych w środku ponieważ jest to robione tylko na specjalne życzenie któe jest dużo dużo droższe co jest dla mnie absurdem!! mogę mieć okna białe w środku i brązowe na zewnątrz i za to robie tylko dopłate do koloru jednostronnego ale jesli chce zrobić na odwrót to płace jak za podwójny kolor plus jeszcze 10% noo matko i córko! Dalej. Nie będzie garderoby, nie będzie garażu, nie bedzie okna dachowego w łazience, nie będzie elewacji drewnianej, ani okiennic ani wyspy w kuchni, salon nie jest szeroki na 5m i jeszcze masa innych rzeczy. To mnie wczoraj dobiło :( Po wstępnych wycenach okazuje się że wszystko jest dużo drozsze niż zakładaliśmy. Wiem wiem budowa domu to sztuka kompromisów :( A do tego problemy z kredytem, z wodą a raczej jej brakiem. Powinnam się cieszyć że w ogóle bedę mieć dom!! i zapewne okaże sie że to co teraz piszę to nad czym tak ubolewam to pierdoły które po zamisezkaniu w domu będą bez wiekszego znaczenia...ale tak po prostu tak po ludzku mi smutno. Muszę pewnie pare dni sobie ponażekać i mi przejdzie....oby. To może tyle smętów reszte zachowam dla siebie ;)
A z takich aktualności to tak:
- Nadal nie mamy wody, aczkolwiek w pwik powiedzieli ze w kwietniu prawdopodobnie zaczną roboty i woda będzie. Jednakże potrzebna jest zgoda wszystkich współwłaścicieli drogi a jest ich ok 30 i musimy załatwić to notarialnie...Absurd! Wyobrażacie sobie zebranie 30 osoób u notariusza?na bank komuś zawsze nie bedzie pasować! Nie wiem co teraz. Aha zapomniałam dodac że kupując te działki kupowaliśmy udział w drodze którego musimy się potem zrzec żeby miasto ją przejęło, jakby nie mogli tego od razu tak zrobić, jestem naprawde wściekła.
- Prądu też na razie nie mamy
- nie mamy kredytu. Jedna odpowiedź przyszła negatywna i robimy drugie podejście ze zmianą okresu kredytowania. Znowu czekamy na odpowiedź :(
Na swoje usprawiedliwienie powiem że nie zawszę tak marudzę :P Jeszcze tylko tydzień i mi przejdzie ;) Pozdrawiam!